Kiedy wysiedliśmy z samochodu na parkingu przed Kuźnicami, atmosfera była gęstsza niż zimna nutella... Tak zaczęła się ta plenerowa przygoda. Ja, moja żona, Kinga i Marcin. Wszyscy staliśmy pod parasolami w strugach deszczu i zastanawialiśmy się co robić dalej. Mieliśmy już kupione bilety, a do godziny odjazdu naszej kolejki na Kasprowy Wierch zostało nam niecałe 15 minut. Kinga nawet przez chwilę myślała, żeby odpuścić sesję. Ale zdecydowaliśmy zgodnie, że nie poddajemy się i jedziemy na górę. Biegiem, w kurtkach, ze strojami ślubnymi na wieszakach, z plecakami i parasolami wskoczyliśmy do busika i popędziliśmy na stację w Kuźnicach. Podczas wjazdu na górę humory zaczęły nam się powoli poprawiać - im wyżej, tym pogoda była przyjemniejsza. Na górze jeszcze szybki rekonesans... OK! NIE PADA! Ostatni przystanek w przebieralni w sklepie z pamiątkami i byliśmy na szlaku!
Sesja Ślubna na Kasprowym Wierchu
Chociaż początek był trochę szalony, dzień jaki spędziliśmy na Kasprowym Wierchu z Kingą i Marcinem był fantastyczny. Pogodę mieliśmy niesamowitą. Nie dość, że nie spadła na nas nawet kropla deszczu, to co jakiś czas piękne promienie słońca przebijały się przez gęste chmury, które gonione wiatrem dosłownie przemykały pomiędzy nami. Czad! Plusem było również to, że tego dnia spotkaliśmy na górze bardzo niewielu turystów. Choć i tak wielokrotnie wzbudzaliśmy zainteresowanie wśród przechodzących obok nas Japończyków!
Kinga i Marcin byli świetni! Dlaczego wylądowaliśmy na plenerze ślubnym akurat na Kasprowym Wierchu? Bo właśnie tam Kinga i Marcin się zaręczyli. Zdjęcia zaczęliśmy dokładnie w miejscu, w którym kilka lat wcześniej Marcin oświadczył się Kindze. Chociaż w Tatrach bywałem wielokrotnie, na Kasprowym byłem pierwszy raz w życiu. Już od bardzo dawna chciałem tam zabrać jedną z moich par.
A tak w ogóle, to Kinga i Marcin nie byli stricte "jedną z moich par"... Jak to się stało, że fotografowałem ich sesję ślubną? Z Kingą i Marcinem znamy się od bardzo dawna, bo Marcin jest kuzynem mojej żony. Kilka tygodni wcześniej szaleliśmy na ich weselu. Ślub i przyjęcie Marcina i Kingi fotografowała bardzo fajna fotografka Angelika i przyznam szczerze, że zazdrościłem jej trochę takiej stylowej pary (poczekajcie, aż zobaczycie suknię Kingi). Byłem mega mile zaskoczony, kiedy kilka dni po ślubie Marcin zadzwonił do mnie z pytaniem, czy zabiorę ich na sesję ślubną na Kasprowy Wierch!
Ot cała historia tego dnia. Odpalcie podkład muzyczny i obejrzyjcie zdjęcia z jednego z najfajniejszych plenerów ślubnych jakie miałem okazję zrobić.
P.S.
Jasne, że miałem ze sobą też aparat na kliszę. Kilka zdjęć na końcu.
P.P.S.
Piękna suknia ślubna Kingi pochodzi z kieleckiego salonu Promariage.
Analogowe zdjęcia ślubne
Kilka zdjęć poniżej zostało zrobione aparatem analogowym, czyli takim, który nie ma cyfrowej matrycy, tylko wkłada się do niego tradycyjną kliszę fotograficzną. Pewnie zauwyażycie, że kolory są podobne, ale klimat nieco inny. Taki trochę bardziej bajkowy... Ja go uwielbiam, a jeśli i wam się spodoba, to obejrzyjcie analogową sesję Justyny i Szymona w całości zrobioną aparatem analogowym.
Aparat Canon EOS 50E z obiektywem EF 50mm f/1.4
Klisza Fuji 400H PRO
Dobra robota! 😉 Na jakiej kliszy robiłeś analogową część sesji? 🙂
Dzięki Wiktor. A jeśli chodzi o film to użyłem Fuji 400H PRO.
Jesteś najlepszy Marcin! Mega zdjęcia! Pozdrawiam! 😛
Dzięki wielkie Ola! Wpadaj tu częściej! 😛 😛
Bardzo fajne kadry i kolory. Sporo inspiracji dla nas 🙂 A gdzie w tamtym rejonie jest taki piękny drewniany mostek? 🙂
Dzięki wielkie z odwiedziny na blogu! 🙂 A mostek i ten kawałek lasu, znaleźliśmy już w Kuźnicach, blisko wejścia na szlak (chyba żółty). Pozdrawiam! 🙂
Dzięki Marcinie za odpowiedź. Będziemy szukać mostku przy najbliższej okazji. O Ile jeszcze stoi – bo wygląda na dosyć zużyty i mało uczęszczany. Pozdrawiamy serdecznie!